🥅 50 Rzeczy Których Nigdy Nie Powinniście Mówić Dzieciom

Kiedy pani w przedszkolu mówiła o tym, że dzieci się rodzą z brzuszka, przerwał jej i powiedział: "Nie wszystkie. Moja mama miała mnie w serduszku, to znaczy nie dosłownie, po prostu bardzo mnie chciała, a potem się pojawiłem". Wtedy pani innym dzieciom mogła opowiedzieć o adopcji. Wierzę, że zrobiliśmy dobrze. Ale jako nowicjusz lepiej trzymaj się tych zasad: 1. “Założę się, ze ciągle podrywają Cię faceci”. Nigdy, przenigdy nie dawaj DODATKOWEJ wartości kobiecie, która jest atrakcyjna i świadoma swojego piękna. Absolutnie nic tym nie zyskujesz, a wiele tracisz ze swojej pozycji. Nawet jeśli ona nie jest podrywana non stop. Mądre zakazy wpływają na rozwój moralny malucha, który zaczyna z małego egocentryka zmieniać się w zdolnego do wczuwania się w stany innych człowieka. Pomoc w zrozumieniu szkrabowi, że pewnych rzeczy nie wolno robić ze względu na dobro innych i dbałość o relacje z ludźmi to przede wszystkim zadanie dla rodziców. 2. Rozsądne Przed przystąpieniem do rozmowy o książce, której nie czytaliśmy, warto zapoznać się z podstawowymi informacjami na jej temat. Należy sprawdzić: tytuł i autora, główne postacie, fabułę, tematykę, recenzje. W ten sposób zyskamy ogólną wiedzę na temat książki, co pozwoli nam zrozumieć kontekst rozmowy i uniknąć wpadek. A statystyki policyjne podają, że w zeszłym roku na naszych drogach zginęło 2491 osób, a prawie 23,5 tys. zostało rannych. I teraz trzeba to pomnożyć: jeśli było dwóch kierujących w To są jedynie umiejętności albo rzeczy, których dzieci nie miały jeszcze okazji się nauczyć. One nie wiedzą, co mają zrobić z problemami, za to uwielbiają uczyć się nowych rzeczy. W tym wypadku przekaz dla syna mógłby być następujący: „Widzę, że jesteś sfrustrowany i rozczarowany. 1 Czego nauczyciele NIE muszą robić. 1.1 Nauczyciele nigdy nie powinni stawiać się w sytuacji kompromitującej z uczniem; 1.2 Nauczyciele nigdy nie powinni rozmawiać o innym nauczycielu z rodzicem, uczniem lub innym nauczycielem. 1.3 Nauczyciele nigdy nie powinni poniżać ucznia, krzyczeć na niego ani obrażać go w obecności Tego się nigdy nie zapomina. Koktajle. Przeczytaj i zastosuj. Rodzicielskie reguły gry. Czego nie mówić dzieciom o jedzeniu. Styczeń . Makaron Pad Thai. 20 minut dziennie aby wychować mądre dziecko? Sto razy dziennie. Mamusiu! Pokaż trochę energii! Dialogi rodzinne. Nic innego się nie liczy. Czekoladowe ciasto z buraków. Zabroń mi Logicznym jednak jest powstanie analogicznego poradnika, by zachować równowagę we wszechświecie. 1. Nie wiem, ty wybierz. Od mężczyzn wymaga się stanowczości i szybkiego podejmowania E2B3l. Kiedy dorastaliśmy nikt nie mówił o wychowaniu. Oczywiście powstawały naukowe publikacje na ten temat, rozmawiali o tym nauczyciele akademiccy, ale naszym rodzicom nikt nie mówił jak mają nas wychowywać i które z działań wychowawczych mogą być szkodliwe dla nas, którzy wejdziemy w dorosłe życie. Nie przesadzajmy powiecie? Rodzice nas krótko trzymali, nie przejmowali się tym co do nas mówią i jakim tonem, zdarzało się im przyłożyć nam lżej lub mocniej, a „wyszliśmy na ludzi”. Nie znoszę tego sformułowania. Każdy „wychodzi na ludzi”. A na kogo ma wyjść. Na drób? Statystyki są nieubłagane. mln ludzi w Polsce choruje na depresję. Nie jesteśmy w stanie oszacować ile osób cierpi na zaniżone poczucie własnej wartości i w związku z tym cierpi na zaburzenia i nie potrafi stworzyć normalnego związku. Nie wiadomo dokładnie ile osób ma zaburzenia lękowe i zaburzenia osobowości ( a sądząc po skali hejtu w internecie niemało). Czy my jesteśmy w stanie ochronić przed tym nasze dzieci? Nie wiem. Wiem jednak, że są rzeczy, których nigdy nie powinniśmy mówić naszym dzieciom. Oto moja lista: Bądź grzeczny/grzeczna, bo zabierze Cię pan/policjant/baba jaga tudzież pójdziesz do szpitala i tym podobne. Kochani, straszenie dziecka tym, że zostanie zabrane przez obcą osobę to prosta droga do zaburzeń lękowych. Takie gadanie może mieć bardzo poważne skutki dla psychiki dziecka. Ono nie odróżnia fikcji od rzeczywistości. W efekcie może zacząć się bać do tego stopnia, że zacznie się moczyć, być agresywne lub wycofane i nieśmiałe, będzie się bało pozostać gdziekolwiek bez rodziców. Wychowanie oparte na strachu to zła droga. Jesteś za mały/ mała, żeby zrozumieć. Nigdy tego nie wiemy. Każdy problem dziecka trzeba się starać mu wyjaśnić. Inaczej zacznie szukać odpowiedzi gdzieś indziej, a tego przecież nie chcemy. Każdy temat – seks, śmierć, zdrowie i inne powinniśmy objaśnić dziecku my – rodzice. Taka jest nasza rola. Pamiętam, jak wstydziłam się zapytać mamę o różne rzeczy. Dziś rozmawiam z dziećmi o wszystkim. Absolutnie. (O tym jak rozmawiać z dziećmi o seksie pisałam TUTAJ). Jesteś okropny/brzydki/niegrzeczny/wstrętny itp. To tak jakby Tobie ktoś powiedział, że jesteś beznadziejną matką, bo nie ugotowałaś obiadu albo jesteś wstrętny, bo spóźniłeś się z dziećmi do szkoły. Zachowałeś się źle, zrobiłeś brzydko TAK! Jesteś brzydki, jesteś zły NIE!!! Jesteś głupi/beznadziejny/wstyd mi za Ciebie. To są słowa, które strasznie podkopują wiarę w siebie. Wszystkie osoby, które znam, a które mają problem z poczuciem własnej wartości, były częstowane takimi wrzutami przez swoich rodziców. Niby to takie oczywiste, że każde dziecko powinno być dla swoich rodziców najlepsze, najmądrzejsze, najpiękniejsze, a jednak ciągle się nie jest. To my, rodzice, odpowiadamy za wiarę w siebie naszych dzieci, gdy dorosną. Dlaczego tylko czwórka? Dlaczego nie szóstka? Twoi koledzy jakoś sobie radzą, a Ty? Patrz punkt czwarty. Skutek będzie taki sam. My – rodzice – nie znosimy, gdy ktoś nas porównuje do innych. Mało tego, sami nie lubiliśmy być porównywani do swoich rówieśników. Niestety tak często słyszymy swoich rodziców we własnych ustach. Jeśli nie satysfakcjonują nas wyniki dziecka w nauce to pomóżmy mu osiągać lepsze! Ja już to zrobiłam. Napiszę Wam o tym niedługo. Nie rycz jak baba/ przestań się mazać/ bądź twardy itp. Czy naprawdę płacz jest czymś wstydliwym? Człowiek jest tak skonstruowany, że wyraża emocje między innymi poprzez łzy – szczęścia lub smutku. Między innymi oczywiście. Sama jestem osobą, której ciężko się rozpłakać i wiem, że przenosi się to na napięcia, które nie mogą znaleźć ujścia. Każdy ma prawo wyrażać emocje tak, by oczyścić się z tych negatywnych. Dziecko również, a może nawet przede wszystkim. Twój ojciec/ matka jest taki, siaki, owaki, zły, podły. Nie musisz słuchać mamy/taty. itp. Nawet jeśli są to fakty, to dziecko nie powinno być angażowane w problemy dorosłych. Moi rodzice mimo, że rozwiedli się, gdy byłam mała NIGDY nie mówili mi źle o sobie nawzajem. Szanuję to. Rodzice zawsze powinni trzymać wspólny front w wychowaniu dzieci, a dzieci trzymać jak najdłużej z daleka od swoich konfliktów i problemów. Nie ma się czego bać. A kto tak powiedział? Ty? Czy Ty niczego się nie boisz? To raczej niemożliwe. Załóżmy, że boisz się śmierci – większość ludzi się boi. Czy uspokoi Cię tekst : „ a czego Ty się boisz?” NIE! Dziecko musi mieć dowód na to, że nie musi się bać. I musi się czuć bezpiecznie. Zapewnij mu to poczucie bezpieczeństwa, a przestanie się bać. Nie wolno się tam dotykać! (TAM czyli w miejsca intymne). Nie? Oczywiście, że wolno, a nawet trzeba. To naturalne. Każde dziecko przejawia zainteresowanie swoimi narządami płciowymi i nie ma w tym nic złego. Nie wmawiajmy dziecku, że robi coś nie tak, bo zaburzy to jego rozwój psychoseksualny. Wytłumaczmy jedynie, że powinno zawsze eksplorować swoje ciało, gdy jest samo. Nie przy ludziach – nawet przy rodzicach. Zaburzenia seksualne Polaków wynikają między innymi z tego, że nasi rodzice na seks mówili TE SPRAWY, na temat seksualności człowieka chłopcy czerpali wiedzę z Twojego Weekendu i filmów pornograficznych, a dziewczynki z Bravo Girl. Przestanę Cię kochać. To jest chyba najgorszy tekst. Tych słów nigdy nie użyłam wobec swoich dzieci. To jest cios w serce. Normalny rodzic nigdy nie przestanie kochać swojego dziecka. Matki kochają do końca nawet synów morderców. Nie używajmy go więc nigdy. Nie jesteśmy idealni. Każdy z nas ma na sumieniu wychowawcze grzeszki i zaniedbania. Nie chodzi o to, żeby się biczować, bo zdarzyło nam się powiedzieć dziecku coś, czego nie powinniśmy. Chodzi o to, by być świadomym. Chodzi o to, żeby rozumieć, że dzieci nie będą pamiętać słów, ale będą pamiętać jak się czuły, gdy je wypowiadaliśmy. Anna Jaworska – MumMe Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem). Polub moją stronę na Facebooku Zajrzyj na mój Instagram Piszę do Was, bo wiem, że czytają Was kobiety. Nie chodzi mi o to, żeby się usprawiedliwiać, żeby wybielać facetów, ale chciałbym, żeby kobiety też coś zrozumiały. Zdradziłem żonę. Tak. Byliśmy małżeństwem 18 lat. Trójka dzieci, już nastoletnich. Praca, dom na kredyt, wakacje co roku. Zwykłe, normalne życie. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zaczęliśmy się zupełnie rozmijać. Szczerze, nawet nie wiem, kiedy to nastąpiło. Dzieci zabierały nam masę czasu, wokół nich kręcił się cały nasz dzień. Wszystkie rozmowy sprowadzały się do tego, co z dziećmi, jak się czują, co zrobiły, czego się nauczyły, czym wkurzyły. Myślę, że długo nam to w ogóle nie przeszkadzało. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy dzieci stały się starsze. Niby nadal przysparzają kłopotów, zmartwień i radości, ale też ma się coraz więcej czas dla siebie. Szkoda, że nie dla siebie nawzajem. Zdrada nie tylko przez łóżko. Istnieje 5 typów niewierności w związku, które mogą być równie bolesne Moja żona miała fioła na punkcie sprzątania. Zawsze musiało być czysto, jakby od tego zależało nasze życie. Na nic zdały się tłumaczenia, że można czasami odpuścić. Na próby żartu się obrażała. Potrafiła zrobić awanturę, gdy po powrocie do domu z wyjazdu służbowego kurze nie były wytarte. Wiecznie powtarzała, że wszystko jest na jej głowie. Można to ignorować, nie zwracać uwagi, robić swoje, ale ile można wytrzymać? Pracowałem, zajmowałem się dziećmi, gotowałem. Jasne, nikt nie jest idealny i zdaję sobie sprawę ze swoich braków, ale kiedy jest się w związku wiecznie krytykowanym, gdy druga strona jest wiecznie niezadowolona, to naprawdę przychodzi moment, kiedy wszystkiego się odechciewa. Tak, wiem, powinienem walczyć, rozmawiać, tłumaczyć. Gdyby to było takie proste, gdyby to każdy z nas potrafił, to pewnie do zdrad i rozwodów by nie dochodziło. Bardzo długo próbowałem to sobie tłumaczyć, przeczekać, zająć się swoimi sprawami. Pracą, bieganiem, kolejnymi wyzwaniami, byleby nie dusić się w związku, w którym nie czułem się komfortowo. Słyszałem: „znowu tego nie zrobiłeś…”, „na ciebie nigdy nie można liczyć”, „ty to zawsze…”. Ja wyskakiwałem z kwiatami, z propozycjami wyjścia do kina, teatru, na kolację. Przez chwilę było dobrze, a później ona znowu wracała do swojej mantry. Przychodzi taki moment, że już nie wiesz, co masz robić, żeby było dobrze. Dla niej wszystko jest do dupy. Gdy jej kiedyś powiedziałem, że nie pamiętam, kiedy usłyszałem od niej coś miłego, obruszyła się i oczywiście przestała odzywać. Więc ja przestawałem się starać. Nie chciało mi się, przyznaję. Myślę, że faktycznie – my faceci, jesteśmy prostszej konstrukcji niż kobiety, mniej rzeczy sobie komplikujemy. Nie analizujemy przeszłości, tylko idziemy do przodu. Jak jest konflikt, chcemy jak najszybciej go rozwiązać, a nie rozmawiać o nim dniami i nocami, bo ile można gadać, trzeba działać. Taką mamy naturę i pewnie tym różnimy się od was – kobiet. I seks. Zastanawiałem się, że jak to jest, że po 20 latach związku muszę się prosić o seks. Ile muszę się nachodzić, by spłynęła na mnie fala pożądania mojej żony. Nie spływała, przez ostatnich kilka lat naszego małżeństwa miałem wrażenie, że dla niej jest to jedynie spełnianiem obowiązku. Bywało, że się nakręcała, że chciała więcej, ale to nie trwało długo. A przecież ja mam 40 lat, jestem facetem. I nie chodzi mi o to, że mam swoje potrzeby, które ona powinna spełniać. Chodzi o bliskość, intymność, o to, bym i ja poczuł się dobrze, w tym związku, a nie odpychany we wszystkich jego obszarach. Mówiłem, próbowałem tłumaczyć, efekt zawsze był ten sam – foch. Zacząłem się w pewnym momencie zastanawiać, czy ona po prostu kogoś nie ma. Niczego nie znalazłem. Za to sam wpadłem. Była koleżanką z pracy. Spotykaliśmy się w firmowej kuchni, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Ona też biegała, mieliśmy więc sporo wspólnych tematów do rozmów. Pisaliśmy do siebie po pracy. Ona wysłała mi zdjęcia ze swoich tras biegowych, czasami do niej dzwoniłem biegając wieczorem. Czy flirtowaliśmy? Pewnie tak, choć nie wiem, kiedy wymknęło się to poza bezpieczne ramy. Czułem się w końcu jak facet, ktoś, kto wzbudza zainteresowanie, kto dla drugiej osoby jest ciekawy, a nie postrzegany tylko przez pryzmat umytej podłogi i wytartych kurzy. Wspólnie wyjechaliśmy na festiwal biegowy. Kilka drinków po biegu, endorfiny, energia. Mieliśmy dwa osobne pokoje, ale wylądowaliśmy w jednym. Poszło. Stało się. I wiecie co, nie żałowałem. Poczułem ulgę, że nadal jestem facetem, że mogę podobać się innym kobietom, że ktoś może chcieć mnie dotknąć, całować, śmiać się ze mną, nie odsuwa się, tylko przytula podczas snu. Żona? Poczucie winy kazało mi uciekać od niej jak najdalej. Ona nie zwracała uwagi, że zasypiam na kanapie, jakby też jej to pasowało. Wracałem później, próbując naciągnąć czas do granic wytrzymałości, by spotkać się z moją kochanką. Klasyk. Wyjazdy służbowe, biegowe. Wiadomo, że nie dało się tego ciągnąć w nieskończoność. Gdy pewnego dnia żona spytała: „masz kogoś?”, nawet nie miałem siły kłamać. I wiecie, nawet jej tłumaczyć, dlaczego tak się stało. Byłem najgorszym świnią, chamem, ch*jem. Niewdzięcznikiem. Wyrodnym ojcem – to zabolało, bo akurat dzieci nigdy nie zaniedbałem i nie robiłem tego przeciwko nim. Zresztą nie robiłem przeciwko nikomu. Wypełniłem pustkę. Tak, facet, który zdradza zasługuje na wieczne potępienie. Nikt go nie pyta, co się stało, dlaczego. Nikt nie chce wysłuchać. Bo i tak w efekcie jest egoistą myślącym tylko rozporkiem. Dlaczego to piszę? Żebyście drogie panie zastanowiły się nad swoim związkiem, nad waszymi relacjami z partnerem, nim będzie za późno, nim on tego, czego od was nie dostaje, nie znajdzie, gdzie indziej. Zróbcie rachunek sumienia. Czy to wy w tym związku jesteście aż takie idealne? 8 rzeczy gorszych dla związku niż zdrada Chyba każdemu z nas zdarzyło się skierować do swojego dziecka słowa, których później żałowaliśmy. Nieodpowiednie sformułowane zdanie czy też słowa wypowiedziane pod wpływem emocji mogą sprawić, że nasz pociecha poczuje się zraniona, a często nie będzie rozumiała przyczyn naszej złości. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że istnieją zwroty, często przez nas nadużywane, których również powinniśmy unikać i wykreślić je z naszego słownika. 1. Zostaw mnie w spokoju! Każdy rodzic powinien znaleźć choć odrobinę czasu tylko dla siebie. Taka chwila w ciągu dnia, pozwoli mu naładować baterie i zmierzyć się z wyzwaniami, jakie stawia przed nami rodzicielstwo. Starajmy się unikać zwrotu „Zostaw mnie w spokoju” oraz jego odmian: „Nie przeszkadzaj mi”, „Nie zawracaj mi głowy”, „Jestem teraz zajęta/zajęty”. Powtarzane zbyt często sprawią, że dziecko przestanie przychodzić i prosić was o zainteresowanie, ponieważ będzie wiedziało, że i tak zostanie odprawione. Taki wzorzec postepowania utrwalony w dzieciństwie sprawi, że starszy smyk nie będzie chciał dzielić się z nami swoimi odczuciami. 2. Jesteś taki… (leniwy, nieodpowiedzialny, nieśmiały, dzielny) Etykietowanie, czyli przypisywanie dziecku tzw. „łatki” sprawia, że otrzymuje ono rolę, która jest krzywdząca i bardzo często niezgodna z rzeczywistością. Takie szufladkowanie, zarówno negatywne, jak i pozytywne, może zniekształcać w dziecku obraz własnej osoby. Skoro mama i tata twierdzą, że maluch jest leniwy, zapewne tak jest, nie ma więc sensu się starać i zmieniać czegokolwiek. 3. Nie płacz Dziecko płacze, ponieważ ma ku temu konkretny powód. Maluchy, nie potrafiąc w inny sposób wyrazić swoich uczuć, płaczą, krzyczą i są smutne. Mówiąc im „Nie płacz”, „Nie smuć się”, „Nie masz powodów do płaczu”, utwierdzamy dziecko w przekonaniu, że nie może ufać swoim uczuciom oraz że są one mało ważne. 4. Pośpiesz się! Nasze nawoływania i pośpiech najczęściej nie przynoszą oczekiwanych efektów. Krzycząc do pociechy „pośpiesz się”, mamy tendencję do wpędzania jej w poczucie winy. Niestety to, że maluch poczuł się źle z powodu naszego spóźnienia, wcale nie zmotywuje go do działania. Postarajmy się pomimo nerwowej atmosfery nie podnosić niepotrzebnie głosu. Bądźmy zespołem, który ma jeden cel. Zamiast poganiać dziecko, powiedzmy: „pośpieszmy się” lub zorganizujmy zawody w np. jak najszybsze założenie butów. 5. Przestań, albo będziesz mieć prawdziwy powód do płaczu Groźby są najczęściej wynikiem rodzicielskiej frustracji i rzadko przynoszą satysfakcjonujące efekty. Musimy mieć na uwadze, że ostrzegając malucha: „Zrób to jeszcze raz, a zobaczysz…”, a dziecko nas nie posłucha, będziemy musieli wywiązać się z zapowiedzianej kary, co w przypadku klapsa nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem. 6. Poczekaj, niech tylko tata wróci do domu Jeśli dziecko zawiniło, powinniśmy wymierzyć mu stosowną reprymendę w danym momencie, a nie odraczać do czasu, kiedy jeden z rodziców wróci do domu. Za kilka godzin maluch najprawdopodobniej nawet nie będzie pamiętał o tym, że zrobił coś nieodpowiedniego. Zrzucając odpowiedzialność na kogoś innego, jeden z rodziców podważa swój własny autorytet, a także stawia drugą osobę w roli „tego złego”, który zawsze wymierza kary. 7. Jestem na diecie Dzieci bardzo często biorą z nas przykład i widząc nas ciągle spoglądających na wagę i liczących kalorie, mogą wykształcić w sobie niewłaściwy obraz własnej osoby. Zamiast narzekać i katować się dietami, powiedzmy dziecku, że odżywiamy się zdrowo, ponieważ dzięki temu czujemy się lepiej. 8. Bo tak Nie zawsze mamy czas, aby wytłumaczyć dziecku nasze postępowanie, jednak nigdy nie powinniśmy kończyć rozmowy krótkim stwierdzeniem „Bo tak”. Pokazujemy dziecku w ten sposób, że na dane pytanie nie znamy odpowiedzi lub też dajemy mu do zrozumienia, że to do nas należy ostatnie słowo i zawsze mamy rację. 9. Zrobię to za ciebie Nie wyręczajmy naszej pociechy we wszystkim. Poczekajmy, aż maluch sam poprosi nas o pomoc i nie oferujmy zbyt wcześnie sami, że mu pomożemy. Dajmy mu szansę na samodzielne wykonanie zadania i wspierajmy jego niezależność. 10. Świetna robota! Co może być złego w tej pochwale? Takie generalne stwierdzenie tak naprawdę niewiele wnosi i często staje się dla dziecka czymś mało znaczącym. Jeśli za każdą nawet najmniejszą rzecz chwalimy, mówiąc: „Świetna robota, „Wspaniale” czy „Pięknie”, maluch przestaje się starać i wymagać od siebie czegoś więcej. Zamiast tego powiedzmy raczej „Naprawdę się nad tym napracowałeś” lub „Bardzo podobają mi się drzewa, które namalowałeś. Wyglądają bardzo realistycznie”.

50 rzeczy których nigdy nie powinniście mówić dzieciom