🐖 Wikingowie Bali Się Słowian
Zdaniem historyków pierwszy napływ wikingów na ziemie polskie miał miejsce, gdy państwo Słowian jeszcze nie istniało. Z kolei druga fala inwazji odbyła się, gdy kraj Słowian był już zarządzany mocną ręką Mieszka I. Nie zmienia to jednak faktu, że wikingowie przebywali na terenie dzisiejszej Polski, choć nie w roli najeźdźcy.
Translations in context of "którzy się bali" in Polish-English from Reverso Context: Ci wszyscy ludzie, którzy się bali wymówić twoje imię.
A wracając do wyprawy Leifa Szczęśliwego, isl. Leifur Eiríksson, norw. Leiv Eiriksson (ur. ok. 975, zm. ok.1020) – syna Eryka Rudego. W Sadze o Grenlandcyzkach i Sadze o Eryku Rudym napisano, iż około roku 1002 Leif wyruszył na zachód szlakiem kupca Bjarniego Herjolfssona, tego samego, któremu jako pierwszemu udało się odkryć nową krainę.
Tłumaczenia w kontekście hasła "inni się bali" z polskiego na angielski od Reverso Context: W feudalnej Japonii, głowa zdrajcy była umieszczana na tyczce jako ostrzeżenie, żeby inni się bali władcy.
Do prawdziwego przełomu w obopólnych stosunkach doszło w połowie VIII wieku. Wówczas z jednej strony skokowo zwiększył się udział Słowian Zachodnich (już nie tylko Połabian, ale także Pomorzan) w handlu bałtyckim oraz błyskawicznie zaczęły się rozrastać ich dawniejsze przystanie kupieckie i powstawać nowe.
Zastąpiło ją disco-polo - mówi Maciej Szajkowski, lider zespołu Kapela Ze Wsi Warszawa, który wystąpi na festiwalu Dźwięki Północy w czwartek w Centrum Św. Jana . Festiwal zacznie się w środę od warsztatów tanecznych, a skończy się w niedzielę. Bilety od 5 zł (pokazy filmowe) do 70 zł za karnet na cały festiwal.
WielkaHistoria.pl wojna dania wikingowie słowianie. oprac. Mieszko Rozpędowski. 06-03-2023 08:13. król Danii, odmówił podzielenia się łupami. Spotkał się za to z odwetem Słowian. Jak
Tłumaczenie hasła "Wikingowie" na ukraiński . Вікінги, вікінги to najczęstsze tłumaczenia "Wikingowie" na ukraiński. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Wikingowie czcili wiele mitycznych bóstw, takich jak Odyn, Thor, Freyr, Freja i Hel. ↔ Вікінги поклонялись багатьом міфічним богам, у тому числі Водану, Тору
HpqOGg. Skansen to wyjątkowe miejsce na mapie Wolina. Znajduje się na wyspie Ostrów, na cieśninie Dziwnej, przy samym Wolinie. Zrekonstruowano tu całą wczesnośredniowieczną osadę, która obejmuje kilkadziesiąt replik chat, bramy z wałami, nabrzeże portowe. Całość obrazuje warunki funkcjonowania ludzi w osadzie w X wieku. Na obszarze skansenu znajduje się także stocznia szkutnictwa historycznego, gdzie budowane są repliki słowiańskich oraz wikińskich łodzi klepkowych i dłubanek. Na terenie skansenu każdego roku odbywa się Festiwal Słowian i Wikingów. Osada składa się z takich oto zrekonstruowanych elementów: 1. Dom konstrukcji zrębowej 2. Dom konstrukcji plecionkowej 3. Dom konstrukcji palisadowej 4. Dom konstrukcji międzysłupowej czterospadowy 5. Dom konstrukcji międzysłupowej dwuspadowy 6. Dom konstrukcji międzysłupowej dwuspadowy 7. Dom konstrukcji sumikowo-łątkowej 8. Wiata rzemieślników 9. Budynki świątyni, 10. Palisada drewniana ze skarpą i drewnianym podestem 11. Wieżyczka drewniana z bramą, 12. Drewniane nabrzeże długości 142 m, 13. Wieżyczka drewniana nad przyczółkiem mostu, 14. Drogi z drewnianych bali szerokości 4m, łącznej długości 535m, 15. Droga pożarowa z elementów ażurowych wypełnionych trawą szerokości 4m i długości 125m, 16. Plac manewrowy wozów strażackich 20x20 m wykonanych jak droga 15, 17. Punkt czerpania wody dla celów gaśniczych (studzienka z rurami ssawnymi, zaworem odcinającym i dwoma krućcami do podłączenia węży), 18. Szczelne szambo Godziny otwarcia: kwiecień-czerwiec lipiec-sierpień wrzesień-październik
Ostatnie dziesięciolecie to wzrost zainteresowania tematyką wikingów w Polsce. Odżyły stare koncepcje na ich temat, wskazujące na istotny wpływ na kształtowanie polskiej państwowości. Pojawiło się również nowe ujęcie tematu i nowe refleksje sugerujące zupełnie inny rodzaj wpływu ludności ze Skandynawii na Słowian Zachodnich. „Wikingowie są na fali. Widoczne jest to szczególnie w czasie cieszącego się coraz większą popularnością Festiwalu Wikingów i Słowian na Wolinie, gdzie co roku przyjeżdżają tysiące osób. To sygnał wskazujący na zapotrzebowanie na wikingów” – opowiada PAP dr Leszek Gardeła, archeolog, pracownik Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Research Fellow w Centrum Średniowiecza i Kultury w Reykholt na Islandii – specjalista zajmujący się epoką wikingów. W kulturze popularnej pokutuje mit wikinga jako bezlitosnego łupieżcy napadającego na przybrzeżne osady. Tymczasem zdaniem dr. Gardeły obraz ten nie jest wcale taki oczywisty. „Przede wszystkim trudno jest jednoznacznie zdefiniować postać typowego wikinga. W świecie anglosaskim – potocznie określa się w ten sposób każdą osobę z obszaru Skandynawii z czasów VIII-XI wieku. Nieco inna definicja panuje na kontynencie. Sprzeczne ze sobą są również analizy lingwistyczne określenia +viking+" – opowiada dr Gardeła. Być może słowo to pochodzi od staronordyckiego słowa vik, oznaczającego zatokę. W takim rozumieniu wiking byłby człowiekiem z zatoki. W drugim znaczeniu, również wypływającym z analiz lingwistycznych, należałoby łączyć określenie "viking" z czynnością, a nie miejscem. Wyruszanie na "viking" to wyruszanie po łup, czyli po prostu piractwo. W takim rozumieniu "viking" to okresowa profesja, pozwalająca na wzbogacenie się. Jak opowiada dr Gardeła, ostatnio zaproponowano jeszcze jedną interpretację, według której źródłosłowem tego określenia też jest czynność, ale polegająca na „zmianie miejsca w czasie wiosłowania”. W tym kontekście wiking to osoba wiosłująca, a nie krwawy rzezimieszek. „Stereotyp krwawego wikinga pojawił się w kulturze masowej zapewne pod wpływem kultury zachodniej. Przecież doskonale znane są z anglosaskiej historiografii opisy ataków Skandynawów na Anglię czy Szkocję. Dodatkowo potwierdzają je wyniki ostatnich wykopalisk – w postaci zmasakrowanych szczątków najeźdźców bądź śladów ich obwarowanych obozowisk z okresu wczesnego średniowiecza” – dodaje archeolog. Polscy naukowcy zaczęli się interesować tematyką wikińską już w okresie zaborów w XIX wieku. Najgłośniejszym echem odbiła się praca Karol Szajnochy, historyka Uniwersytetu Lwowskiego, w której przekonywał, że do powstania państwa polskiego przyczynili się walnie Lechici, rozumiani jako plemię pochodzące ze Skandynawii. „Była to karkołomna teoria oparta o, patrząc z naszej perspektywy, naciągane przesłanki natury lingwistycznej. Autor nie był w stanie wesprzeć swoich dywagacji ani dowodami archeologicznymi, ani źródłami pisanymi” – przekonuje dr Gardeła. Do argumentów przytaczanych przez Szajnochę powrócił ostatnio Zdzisław Skrok w książce „Czy wikingowie stworzyli Polskę?”. Jednak zdaniem dr. Gardeły trudno o jednoznaczne dowody silnej obecności Skandynawów na terenie obecnej Polski. Nie skłaniają go do tego źródła pisane lub archeologiczne, w których czytelny byłby jakiś konflikt czy zdecydowany wpływ z Północy. „Do niedawna Polscy archeolodzy uparcie twierdzili, że mieszkańcy Skandynawii często grzebali swoich zmarłych w grobach komorowych, czyli w zagłębionych w ziemię jamach ze ścianami wykonanymi z drewna – swoistych +podziemnych domach+. Stąd podobne konstrukcje odkryte na terenie naszego kraju traktowano jednoznacznie jako pochówki wikińskie. Dokładna kwerenda materiałów funeralnych z terenów Skandynawii i innych obszarów leżących w obrębie wikińskiej diaspory wskazuje, że nie był to aż tak powszechny i typowy pochówek w tym rejonie” – mówi naukowiec. Już dr Andrzej Janowski ze szczecińskiego oddziału Instytutu Archeologii i Etnologii PAN zwrócił uwagę na to, że nie tylko forma grobu jest istotna, ale również jego wyposażenie – a to jego zdaniem w polskich pochówkach komorowych wcale nie wskazywało na pochodzenie z dalekiej Północy. Przykładowo w grobach dotąd uważanych za skandynawskie w zasadzie brak broni, szczątków zwierzęcych czy biżuterii o takim pochodzeniu. Wzornictwo tej ostatniej wskazuje raczej na wpływy słowiańskie. „Groby komorowe znalezione w Polsce są dość późne i zasadniczo pochodzą XI wieku. Znajdującym się w części z nich trumnom należy raczej przypisać konotacje związane z ekspansją chrześcijaństwa, a nie wikingów” – uważa dr Gardeła. W jaki sposób zatem Skandynawowie chowali swoich zmarłych na ziemiach obecnej Polski? Czy jesteśmy ich w stanie wytropić, jeśli do nas dotarli? Zdaniem dr. Gardeły jest to zadanie bardzo trudne, bo wczesnośredniowieczne społeczności skandynawskie chowały swoich zmarłych w różny sposób, czasem mało dystynktywny – np. do niczego nie wyróżniającego się grobu szkieletowego wkładano jedynie żelazny nożyk. Podobnych grobów we wczesnośredniowiecznej Polsce było mnóstwo i nikt dotąd nie uznał ich za wikińskie. „Tylko kilka pochówków na terenie obecnego Pomorza, moim zdaniem, należy uznać z całą pewnością za należące do przedstawicieli dalekiej Północy, należą do nich odkrycia ze Świelubia oraz Elbląga” – dodaje. Błędem polskiej nauki – zdaniem dr. Gardeły – jest poszukiwanie śladów wikingów w Polsce tylko w grobach elitarnych. Kto wie, ile niepozornych grobów przybyszów uszło uwadze prowadzących wykopaliska. W kontekście wpływów skandynawskich rozpatrywana jest ostatnio także osada w Wolinie. Zdaniem archeologa było to miejsce, które najprościej opisać jako strefę wolnocłową na obecnych portach lotniczych. Mieszały się tam wpływy różnych, pochodzących z odległych rejonów kupców. „W Wolinie wiele znalezionych zabytków nawiązuje do stylu wikińskiego. Moim zdaniem faktycznie można uznać, że istniała tam jakaś grupa przyjezdnych rzemieślników i kupców z Północy” – uważa badacz. W X–XI wieku społeczności z różnych regionów ówczesnego świata posiadały szereg sposobów na manifestowanie swojej tożsamości i odmienności. Mógł to być specyficzny ubiór, ale także język, zwyczaje czy wierzenia. Osady handlowe, takie jak Wolin, stanowiły tygiel kulturowy, ale tam dominującą grupą byli jednak Słowianie. Skandynawowie z pewnością pojawiali się na polskich ziemiach, ale ich największa aktywność skupiała się na obszarach Pomorza. Byli to przede wszystkim kupcy, handlarze. „Ostrożna ocena wszystkich przesłanek wskazuje, że Skandynawowie nie mieli większego wpływu na ukształtowanie się polskiej państwowości. W materiale archeologicznym brak śladów konfliktu z obcą siłą – z najeźdźcą. Trudno również wytropić pochówki przybyszów – wiele z tych kiedyś uznanych za takowe, zostało źle zinterpretowanych – badający je archeolodzy tylko pobieżnie przyglądali się materiałom skandynawskim i w wielu przypadkach dokonywali błędnych porównań ” – kończy dr Gardeła. Nauka w Polsce - PAP szz/ mrt/
Pomysł wybudowania małego Biskupina na Żoliborzu jeszcze rok temu wydawał się tylko szaloną wizją władz dzielnicy i grupy historycznej Jomsborg. Wczoraj burmistrz podpisał jednak wykaz o dzierżawę nadwiślańskich terenów pod gród wikingów i Słowian. Osada ma stanąć do końca roku. Będzie początkiem Żoliborskiego Parku Edukacyjno-Rekreacyjnego usytuowanego przy Wybrzeżu Gdańskim naprzeciwko Kępy Potockiej. Gród, który stanie nad Wisłą, zostanie częściowo przeniesiony z Ryni nad Zegrzem. Prowadzą go tam pasjonaci z grupy historycznej Jomsborg odtwarzającej życie i obyczaje dawnych wikingów. - Gród, który stanie nad Wisłą, będzie cztery razy większy od tego, który jest w Ryni - mówi Stanisław Wdowczyk, założyciel grupy i przywódca Jomsborczyków. Władze dzielnicy przyklasnęły pomysłowi. - Teren nadwiślański nie jest zagospodarowany, a to miejsce świetnie skomunikowane z różnymi częściami miasta - mówi burmistrz dzielnicy Janusz Warakomski. Pas Nadwiślański to 12 hektarów nieużytków. Jego północna część jest przeznaczona pod zabudowę usługową: najpewniej staną tu hotele. Południowa ma stać się osiedlem mieszkaniowym. Pomiędzy nimi leżą 4 ha terenów zielonych To tu powstanie Żoliborski Park Edukacyjno-Rekreacyjny. Dlaczego na Żoliborzu mają mieszkać wikingowie? - Plany miejscowe zakładają w tym rejonie niską zabudowę i dużo terenów zielonych. Myślę, że taka osada wpisuje się w nie i może przyciągnąć warszawiaków nad rzekę - tłumaczy wiceburmistrz Żoliborza Witold Sielewicz i dodaje, że wikingowie mocno wpisują się w naszą historię: być może byli wojownikami pierwszych książąt mazowieckich . W osadzie wikingów, która stanie tu jako pierwsza, będą dwie wieże, długi dom, kram ogrodowy, chaty historyczne i stanowiska rzemieślnicze. Wszystko z drewna i materiałów dostępnych w epoce. Całość ma być ogrodzona palisadą z sosnowych bali. W przyszłości ma powstać też słowiańskie podgrodzie. Znajdujące się na tym terenie oczko wodne grupa historyczna Jomsborg chciałaby połączyć z Wisłą. Pływałyby tędy łodzie Słowian i wikingów, w których produkcji specjalizują się fascynaci z Ryni. - To będzie świetne miejsce do prowadzenia lekcji historii dotyczących X-XI wieku - przyklaskuje pomysłowi Sielewicz. Opiekę merytoryczną nad projektem ma sprawować współpracujące już z grodem w Ryni Muzeum Archeologii w Warszawie. Dzielnica chce realizować projekt w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego: Jomsborg pokryje koszty przedsięwzięcia, będzie mogło organizować tu szkolenia i imprezy komercyjne, a dzielnica udostępni teren i doprowadzi media. Prywatne firmy mogłyby też sponsorować powstawanie kolejnych chat dzielnicy liczą, że będą tędy spacerować nie tylko warszawiacy, ale i turyści rowerowi. Właśnie tym brzegiem Wisły ma przebiegać jeden z międzynarodowych szlaków rowerowych Eurovelo. - Chcemy stworzyć w grodzie punkt informacji dla tych turystów - zapowiada burmistrz Warakomski. W planach jest organizowanie tu wielkich bitew i pojedynków historycznych, które ściągałyby fascynatów kultury Słowian i wikingów z całego świata. Trwają też rozmowy z lokalną parafią, która miałaby odtworzyć prawdziwy drewniany kościółek z obrządkiem wczesnochrześcijańskim.
wikingowie bali się słowian